Z notatnika specjalisty
Pewnego dnia…
… przyszli do mnie rodzice w tzw. konflikcie około rozwodowym, czyli po prostu rodzice rozwodzący się i nie mogący „się dogadać”.
Stawiali sobie mnóstwo zarzutów, atmosfera jest bardzo napięta, bo przecież sprawa dotyczy ich pięcioletniej córki i każdy z nich chce dla niej jak najlepiej.
Wśród różnych zarzutów pojawił się taki:
Tata podniesionym tonem, bardzo zdenerwowany mówi: „Jak dziecko do mnie przychodzi jest głodne – matka nie potrafi go nawet nakarmić przed wyjściem!”
Na co odpowiada mama, broniąc się przed oskarżeniami „Oczywiście, że przygotowuję córce śniadanie, ale ona jest tak zdenerwowana i boi się taty, że boli ją brzuch i nic nie chce jeść.”
Cóż
wydaje się że oboje mówią prawdę, są bardzo poruszeni słowami
drugiej strony, więc idę do dziewczynki wyjaśnić sprawę. I cóż
słyszę ?
Mała spryciula w tej niekomfortowej dal niej sytuacji po prostu
zadbała o siebie Powiedziała :
„Jak idę odwiedzić tatę i rano nie zjem śniadania to tata zabiera mnie do McDonalda”.( I.K.)